Siła ludzi dobrej woli. Artur Woźniak o pomocy powodzianom w trudnych chwilach

W cyklu „Panorama Rozmów” tym razem gościmy Artura Woźniaka, strażaka OSP Komadzyn i właściciela Pomocy Drogowej BFC. Jego apel o pomoc powodzianom spotkał się z ogromnym odzewem mieszkańców i przekazano powodzianom ogrom darów.

- R E K L A M A -

Łukasz Stasiak: Kilka dni temu zamieściłeś w mediach społecznościowych apel o pomoc powodzianom. Dzięki Tobie do Głuchołazów trafiła ogromna ilość darów, a później w całym powiecie zorganizowano dodatkowe zbiórki. Spodziewałeś się takiego odzewu?

Artur Woźniak: Powiem tak – nie dzięki mnie, tylko dzięki wielu ludziom o wielkich sercach. Za tą akcją stoi mnóstwo wspaniałych ludzi. To dzięki ich wsparciu udało się zebrać tyle darów. Moi przyjaciele, którzy pojechali ze mną do Głuchołazów, wykonali ogrom pracy. Ja rzuciłem tylko hasło i zorganizowałem transport, a na miejscu cała ekipa ciężko pracowała. Bez nich ta pomoc by się nie udała.

- R E K L A M A -

Jakie było największe logistyczne wyzwanie przy organizacji tej zbiórki i transporcie darów do Głuchołazów?

Artur Woźniak: Największym wyzwaniem było zaplanowanie trasy. Jechaliśmy w trudnym momencie, gdy woda dopiero co zaczynała opadać, a drogi były w fatalnym stanie. Trzeba było dokładnie ustalić, gdzie możemy wjechać, aby bezpiecznie rozładować naczepę. To było niełatwe, bo na miejscu nie mieliśmy nikogo, kto mógłby nam pomóc w organizacji na końcowym etapie.

- R E K L A M A -

Co najbardziej zapadło Ci w pamięć po dotarciu na miejsce?

Artur Woźniak: Pierwsze wrażenia były niesamowite, wręcz nierealne – jakbyśmy wjechali do strefy wojny. Zniszczone domy, drogi pełne błota, porozrzucane rzeczy. To widok, który pozostaje w głowie. Cierpienie tych ludzi było namacalne na każdym kroku.

To były sceny, które zapadają w pamięć na zawsze. Zniszczone domy, samochody, firmy – wszystko, co ludzie budowali przez lata, zostało zniszczone w jednej chwili. Teraz nie mają nic, tylko gruz i błoto wokół siebie. To, co ich spotkało, to ogromna trauma, której nie zapomną przez długi czas.

To nie była Twoja pierwsza akcja pomocowa. W 2022 roku zorganizowałeś zbiórkę dla dzieci z Ukrainy. Jakie są różnice między tamtą akcją a obecną?

Artur Woźniak: Zbiórka dla ukraińskich dzieci była inna. Dzieci te były niewinne i nie rozumiały, dlaczego znalazły się w takiej sytuacji. Odzew na zbiórkę był ogromny, zwłaszcza od ludzi, którzy sami mają małe dzieci i potrafili się wczuć w sytuację tamtych rodzin. Udało się zebrać tyle darów, że musieliśmy zmienić plany – zamiast jechać busem, zebraliśmy cały transport naczepą. Było to coś niesamowitego. Różnice między tymi akcjami są znaczące, ale w obu przypadkach ludzie pokazali wielkie serca.

Na co dzień jesteś strażakiem OSP Komadzyn. Jak wygląda Twoja służba i jakie wyzwania najczęściej napotykacie?

Artur Woźniak: Strażacy OSP zajmują się już nie tylko pożarami, jak to było kiedyś. Wyjeżdżamy do wypadków, usuwamy skutki nawałnic, a nawet pomagamy, gdy brakuje wolnych karetek. Każdy wyjazd jest inny, ale największą satysfakcję daje świadomość, że możemy pomóc ludziom w sytuacjach, kiedy są bezradni. Wiesz, że to, co robisz, może mieć ogromne znaczenie dla innych osób. Że w sytuacjach zagrożenia, dla innych jesteś taką małą iskierką nadziei, od której w danym momencie wiele zależy.

Do zbiórki dla powodzian zaangażowały się także inne jednostki OSP z powiatu kutnowskiego. Jak oceniasz tę współpracę?

Artur Woźniak: Współpraca była rewelacyjna. Po ogłoszeniu akcji, od razu zgłosiły się do mnie zaprzyjaźnione jednostki OSP KSRG Leszczynek, OSP KSRG Łanięta i OSP Wierzbie. Nie wspominam tu o swojej macierzystej OSP, bo chłopaki działali na równo ze mną, zajmując się ładowaniem naczepy. Wspólnie z kolegami z innych OSP stworzyliśmy punkty zbiórek w różnych częściach powiatu, co ułatwiło przekazywanie darów. Warto podkreślić, że działaliśmy ramię w ramię. Siła tkwi w współpracy – w kupie siła!

Czy planujesz kolejną zbiórkę i podróż na południe Polski?

Artur Woźniak: Wydaje mi się, że po naszej akcji ruszyła fala innych i obecnie południe Polski jest dobrze zaopatrzone w artykuły spożywcze. Teraz potrzebna jest praca fizyczna – trzeba tam pojechać, pomóc w sprzątaniu, ocalić, co się da. Pamiętajmy, że zbliża się zima, a ludzie nie mają prądu ani ogrzewania. To będzie teraz najważniejsze – materiały budowlane i fizyczna pomoc.

Dziękuję za rozmowę i Twoje zaangażowanie!

Artur Woźniak: Dziękuję również. Pomaganie to nasza wspólna odpowiedzialność!

- R E K L A M A -

Polecamy:

Nie przegap: