Podczas dzisiejszego posiedzenia sądu na wokandzie znalazła się sprawa związana z jesiennym Strajkiem Kobiet. Sebastiana Walczaka, organizatora manifestacji, sądzono za organizację i przewodzeniu SK w dniach 27 i 28 października, które jak mówi, według policji były zgromadzeniami zakazanymi. Ostatecznie jednak sprawę umorzono.
– Wyrok jest korzystny dla mnie. Najważniejsze jest jednak uzasadnienie, w którym pani sędzina przyznała mi całkowitą rację. Zarówno w tym procesie, jak i wtedy gdy staliśmy pod komendą mówiłem, że konstytucja stoi po naszej stronie i nie można jej ograniczać zwykłymi rozporządzeniami – komentował na gorąco po rozprawie Sebastian Walczak.
I dodawał: – Pani sędzina w uzasadnieniu jasno powiedziała, że wyłącznie stan wyjątkowy i stan wojenny mogą wpływać na prawo do zgromadzeń i nie widziała żadnych przesłanek, żeby podjąć dalszych działań wobec mnie, dlatego sprawa została umorzona.
Jak mówi Walczak, postanowienie kutnowskiego sądu jest o tyle ważne, że po jego uprawomocnieniu aktywiści będą mogli się na nie powoływać w innych sprawach dot. Strajku Kobiet.
– I to wszystko dzięki temu, że sąd dał jasną przesłankę, że nie można ograniczać praw obywatelskich na widzimisię jakichś działaczy PiS-u – kwituje S. Walczak.
Przed rozpoczęciem dzisiejszego procesu, przed gmachem Sądu Rejonowego w Kutnie odbyła się konferencja prasowa przedstawicieli Lewicy, którzy wspierali Sebastiana Walczaka. Więcej przeczytasz tutaj: Jaka kara za Strajk Kobiet? Konferencja Lewicy pod kutnowskim sądem