Kto nie wierzył w grę KS–u w trzeciej lidze, jak smakuje sukces w obliczu hejtu i jak będzie wyglądała nasza drużyna w najbliższym sezonie? Dominik Tomczak, trener KS–u Kutno – beniaminka III ligi – opowiedział nam bez ogródek o blaskach i cieniach minionych miesięcy oraz tym, co czeka nas w najbliższej przyszłości.
• Po wielu latach III liga piłkarska wraca do Kutna. To był niezwykły sezon – choćby ze względu na Waszą świetną postawę jesienią, a także decyzję o przerwaniu rozgrywek w związku z koronawirusem.
W momencie, kiedy powstał KS i zostałem jego prezesem, powiedziałem sobie, że najważniejszym celem naszego klubu będzie powrót do miejsca, z którego wówczas zniknęła kutnowska piłka, czyli III ligi. Cieszę się, że udało nam się osiągnąć to w sześć lat. To wielki sukces.
Krytykanci mogą powiedzieć, że awansowaliśmy przy zielonym stoliku, ale to nie ma sensu i znaczenia. Nie bawimy się w gdybanie, najważniejsze jest to, że w sezonie 2020/2021 będziemy grać w trzeciej lidze i kropka.
• Przejmowałeś drużynę KS–u niemal 2 lata temu. Wówczas było mnóstwo kontrowersji i musiałeś niejednokrotnie stawić czoła hejtowi w internecie. Teraz możesz razem z drużyną świętować kolejny sukces. Jakie to uczucie, w kontekście częstej krytyki?
Muszę przyznać, że mam ogromną satysfakcję z faktu, że uciszyłem wszystkich niedowiarków i hejterów. Aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że nie uniknę krytyki i nigdy nie zadowolę niektórych osób, choćbym wygrał Ligę Mistrzów. Zawsze będą komentarze, że coś udało się przez przypadek, że fuks, albo że tata pomógł. Pogodziłem się z tym, że moja praca nigdy nie zostanie doceniona.
A warto nadmienić, że gdy byłem prezesem, to udało nam się awansować z A Klasy do ligi okręgowej, a potem do IV ligi. Był też awans drużyny rezerw, no i teraz jako szkoleniowiec mogę świętować awans do III ligi. Tych sukcesów jak widać nie brakuje. Wielu ludzi wciąż jednak boli, że jestem młodą, niezależną i ambitną osobą, która nie boi się wyzwań i szczerych opinii.
• Mamy połowę czerwca i powoli wracacie do treningów. Jak obecnie wygląda Wasza praca w obliczu obostrzeń i pandemii koronawirusa?
W tym roku przygotowania do sezonu ze względu na koronawirusa będą zupełnie inne. Przestrzegamy reżimu sanitarnego, to podstawa. Staramy się jednak pracować na treningach tak, jakby wirusa nie było – mam na myśli, że patrzymy tylko na piłkę. Chcemy odciąć się od tego wszystkiego i skupić na przygotowaniach do nowego sezonu. Czas nie działa na naszą korzyść i nie chcemy tracić ani minuty.
• Klub zakomunikował o roszadach w sztabie szkoleniowym – dołącza m.in. Jacek Walczak, dotychczasowy trener rezerw. Jak wyglądać będzie teraz podział obowiązków?
We dwóch z Pawłem Klekowickim nie dalibyśmy sobie rady w III lidze. Zapadły decyzje, że sztab będzie rozbudowany o kolejne osoby. Mam na myśli Jacka Walczaka, z którym pracowałem już w rezerwach, a także trenera od przygotowania motorycznego. Został nim Bartosz Janiak ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi.
Każdy z nas ma jasny podział obowiązków, ale wszyscy musimy podchodzić do różnych aspektów tak, jakbyśmy odpowiadali własną głową. Wiadomo jednak, że jak coś pójdzie nie tak i na przykład przegramy kilka spotkań, to wszystko będzie na mnie (śmiech). Jestem jednak pewien, że stworzymy świetny kwartet trenerski.
• Jak wygląda obecnie sytuacja kadrowa? Do Kutna wrócił Łukasz Dynel, a co z pozostałymi graczami, których pozyskaliście przed rundą wiosenną?
Łukasz Dynel wrócił z Włoch i będzie w najbliższym sezonie grał w naszej drużynie, o czym zresztą można już było przeczytać na łamach Panoramy. Ponadto gracze, którzy mieli wzmocnić nas przed rundą wiosenną, mam tu na myśli Szczepańskiego, Bujalskiego, Kacelę czy Sadzińskiego, zostają z nami i będą grać w III lidze.
Jesienią na Kościuszki nie zobaczymy za to Periżoka, Bartosa, Różyckiego i Adamczyka. Pod znakiem zapytania stoi też przyszłość Gawlika, którego firma bardzo się rozrasta i Piotrek po prostu nie wie, czy będzie w stanie pogodzić piłkę ze sprawami zawodowymi.
• Pozostają przy składzie – można spodziewać się wzmocnień?
Można, a nawet trzeba. Zdajemy sobie sprawę, że w III lidze należy mieć przynajmniej 18 równorzędnych zawodników. Potrzebujemy czterech, pięciu piłkarzy mających doświadczenie w tej lidze. Szukamy wzmocnień na tak naprawdę każdą pozycję. Chcemy wprowadzić zdrową rywalizację, bo to zawsze dobrze działa na drużynę.
• O co zatem będziemy grać w III lidze?
Dla mnie i całego sztabu to zupełnie nowe doświadczenie. Po raz pierwszy będziemy pracować na tym szczeblu. Nadrzędny cel na pewno utrzymanie w lidze. To nie będzie jednak łatwe zadanie, bo występować może aż 21 drużyn, z czego spadać może aż 8 zespołów. Jaki będzie ostateczny cel na pewno powiem tuż przed startem rozgrywek, gdy wzmocnimy drużynę i będę widział, jak prezentujemy się w sparingach. Chciałbym żebyśmy nie zostali chłopcem do bicia, tylko solidnym zespołem, który może napsuć krwi faworytom.
• Czego można życzyć trenerowi Tomczakowi w zbliżającym się sezonie?
Sobie życzyłbym, aby kibice zaczęli szanować trenerów i nie patrzyli na nich jak na za przeproszeniem przygłupów. Wydaje mi się, że przez te 6 lat pokazaliśmy, że warto nas wspierać, a nie tylko krytykować. Chciałbym, żeby kibice przychodzili na stadion i zapełniali trybuny. Żeby było 1000 osób, żeby był doping…
Chciałbym też zwrócić się do władz miasta, aby przychylniejszym okiem spoglądały na Kościuszki 26. Kilka lat temu można było nam nie wierzyć i kolokwialnie patrzeć na ręce, ale teraz moim zdaniem cały pion zarządzający klubem udowodnił, że warto wspierać ten projekt.
Szczególnie chciałbym także pozdrowić pewnego urzędnika, który na samym początku przygody KS–u stwierdził, że nie wierzy, że doprowadzę KS Kutno do III ligi. Założyliśmy się wówczas o litrową coca–colę i mam nadzieję, że wywiąże się on z przegranego zakładu do pierwszego ligowego meczu na Kościuszki. Trzeba pamiętać, że urzędnikiem się bywa, a człowiekiem jest się przez całe życie.
Rozmawiał Łukasz Stasiak