Ponad 150 lat temu w Kutnie szalała epidemia cholery. Zmarło ponad 150 osób

W trakcie, gdy w Polsce rozprzestrzenia się koronawirus i zakażonych w całym kraju zostało już ponad 200 osób, Kutnowskie Towarzystwo Historyczne wraca do 1852 roku – wówczas nasze miasto dotkliwie dotknęła inna epidemia.

- R E K L A M A -

– Epidemie cholery dotykały Kutno kilkukrotnie, w tym szczególnie dotkliwie w 1852 roku, gdy z tego powodu zmarło ponad 150 osób. Pochowano ich w zbiorowych mogiłach na utworzonym w tym celu cmentarzu przy trakcie na Oporów – komentuje dr Jacek Saramonowicz z Kutnowskiego Towarzystwa Historycznego.

Jednym z lekarzy, który leczył chorych w Kutnie był dr. Ł. Brudzyński. Kutnowski lekarz wymyślił nowatorską metodę walki z cholerą.

- R E K L A M A -

Zapraszamy do lektury artykułu J. Saramonowicza:

W połowie XIX wieku przy ulicy Oporowskiej (obok cmentarza ewangelickiego w Kutnie) powstał cmentarz choleryczny. W zbiorowych mogiłach chowano tam mieszkańców Kutna i okolic, którzy masowo umierali wówczas na cholerę (ostrą zakaźną chorobę przewodu pokarmowego, spowodowaną spożyciem skażonego bakteriami pokarmu i wody). Największe fale epidemii cholery przetoczyły się przez Kutno w latach 1852, 1855 i 1873 roku. W 1852 roku całe Królestwo Polskie straciło w wyniku epidemii ok. 50 tys. mieszkańców.

- R E K L A M A -

Epidemie chorób zakaźnych nawiedzały Kutno wielokrotnie. Choroby docierały do Kutna wraz z przemarszami różnych wojsk. W okresie napoleońskim była to np. czarna ospa. Pojawiały się wówczas pierwsze próby masowych szczepień mieszkańców Kutna. Akcję taką prowadził ksiądz Sienicki, który zaszczepił przeciwko ospie 600 osób, napotykając przy tym na różnego rodzaju przesądy i opory ze strony miejscowej ludności.

Głównie jednak epidemie wybuchały, ze względu na zły stan sanitarny miast Kongresówki, który pozostawiał więc wiele do życzenia. W Kutnie brak było łaźni miejskiej i kanalizacji. Ścieki wylewano prosto na ulice. Częste targi zwierzęce w mieście i pozostawiane odchody i odpadki pogarszały jeszcze sytuację sanitarną miasta. Pod koniec XIX wieku, dr Antoni Troczewski pisał: „Sanitarne warunki miasta są więcej niż opłakane, ciasno zbudowane, brudne położone wśród wilgotnych łąk, nie posiada żadnych sztucznych urządzeń, które by wpływały na polepszenie warunków higienicznych. Natomiast, wkoło miasta mamy porozrzucane zbiorniki, które wydaja najokropniejsze wyziewy i będące siedliskiem drobnoustrojów, rozszerzają zarazę po całym mieście”.

Dr Antoni Troczewski

W 1852 roku pierwsze przypadki zachorowań na cholerę zaobserwowano w maju. Jeden z lekarzy tak wówczas opisywał objawy choroby: „ …okazanie się wypróżnień wodnistych, białawych, z zawieszonymi w płynie białawymi jakby płatkami lub strzępkami, stanowi już początek prawdziwej cholery. Wypróżnienia takowe tym się jeszcze odznaczają, że są bez bólu i odchodzą z pewnym wytryskiem. W brzuchu czuć się daje przelew anie i kruczenie. Przy tym doznaje chory ogólnego osłabienia sił. Następnie przychodzą wymioty, charakterystyczna zmiana twarzy i głosu , kolor języka ołowiany i je go zimno, kurcze, obfite poty zimne, lepkie, niknienie pulsu, upadek sił, zziębnienie lub zlodowacenie członków i całego ciała, zsinienie, pomarszczenie skóry zwłaszcza na rękach i nogach, wstrzymanie wydzielania się uryny…”.

Choroba zaczynała się to od biegunki i wymiotów, to od gwałtownego bólu w brzuchu, chorzy bez przytomności na padali na ziemię i krzyczeli z bólu i w ciągu kilku dni umierali. Lekarze nie potrafili wyjaśnić źródła choroby i stosowali różnego rodzaju metody „leczenia” jak np.: upuszczanie krwi, przystawianie pijawek, stawianie baniek. Gdy jednen z chorych dostał objawów cholery, to lekarz kazał mu: „ …zaraz upuścić znaczną ilość krwi z ręki, przystawić kilkanaście baniek na karku i na tyle głowy i pijawki za uszami, wewnątrz przepisałem tylko 12 gran kalomelu…”. Stosowano też zimną wodę jako metodę leczenia: „ co do okładań i rozcierań zimną wodą, te wymagają wielkiej ostrożności i umiejętności ze strony dozorujących, gdyż źle zaaplikowane powodują oziębienie ciała; dla tego musiałem zupełnie zaniechać tego środka”.

23-latka z cholerą cyt. za www.wielkahistoria.pl

Brak wiedzy na temat źródła choroby i niekonwencjonalne metody leczenia powodowały wysoką śmiertelność chorych. Do końca sierpnia 1852 roku zachorowało w Królestwie Polskim 56 540 osób, z czego zmarło 26 093 (tj. 46 %). W całym powiecie gostyńskim, w którego skład wchodziło Kutno, do końca sierpnia 1852 roku zachorowało 2253 osób, z czego umarło 662, w tym w samym Kutnie zachorowało 278 osób, z czego umarło 135. Kutnowskich chorych umieszczano na oddziale zakaźnym szpitala powiatowego w Kutnie. Lekarzem powiatowym i kierownikiem szpitala w tym okresie był Karol Kosztulski.

Cmentarz choleryczny obok cmentarza ewangelickiego przy ul. Oporowskiej

Skutki epidemii cholery widoczne są w statystykach parafialnych z tego okresu, kiedy to za cały1852 rok odnotowano 472 zgonów osób wyznania chrześcijańskiego. W 1855 roku zmarło jeszcze więcej, bo 582 osoby. Wcześniej, dla porównania, śmiertelność mieszkańców w parafii kutnowskiej wahała się w okolicach 300 osób rocznie. Kolejna fala epidemii cholery dotarła do Kutna w 1873 roku, wówczas odnotowano ogólnie w parafii kutnowskiej 431 zgony. Osoby zmarłe chowane były obok cmentarza ewangelickiego (pomiędzy ulicą Oporowską a Olimpijską).

Plan cmentarza ewangelickiego w Kutnie przy ul. Oporowskiej

Dopiero w 1883 roku Robert Koch odkrył bakterię przecinkowca cholery i opisał proces roznoszenia się choroby i zwrócił uwagę na to, że źródłem epidemii cholery była przede wszystkim się zanieczyszczona woda ze stawów. Profilaktyka i wzrost świadomości mieszkańców oraz odpowiednie metody leczenia, a dziś również odpowiednie szczepionki spowodowały, że przypadki zachorowań na cholerę w Polsce należą do rzadkości.

Źródło: Kutnowskie Towarzystwo Historyczne / Muzeum Regionalne w Kutnie

- R E K L A M A -

Polecamy:

Nie przegap: