Kilka osób wzięło dziś udział w akcji „Ani Jednej Więcej”, którą zorganizowała Kutnowska Społeczna Rada Kobiet. Akcja nawiązywała do śmierci kobiety i wyroku TK z zeszłego roku dotyczącego zaostrzenia prawa aborcyjnego.
„W sobotę radczyni prawna Jolanta Budzowska poinformowała, że jest pierwsza śmiertelna ofiara decyzji pseudo trybunału. Polskie prawo antyaborcyjne, konformizm lekarzy i lekarek doprowadziły do kolejnej śmierci. Pacjentka w 22 tygodniu ciąży trafiła do szpitala z tzw. bezwodziem. Lekarze czekali na obumarcie płodu. Czekali, aż serce płodu przestanie bić. Pacjentka zmarła na wstrząs septyczny. Myślami jesteśmy z rodziną i bliskimi tej osoby. Złość, bezsilność i bezradność odbierają nam słowa” – mówią organizatorzy akcji „Ani Jednej Więcej”.
W Kutnie, choć akcja w sieci cieszyła się sporym zainteresowaniem, to ostatecznie na ulice wyszło dosłownie kilka osób. Manifestanci zebrali się na Placu Piłsudskiego, skąd przeszli pod biuro posła Tadeusza Woźniaka. Tam zapalono znicze i odczytano manifest dotyczący głośnej sprawy śmierci kobiety w ciąży.
– Gromadzimy się tutaj pod biurem posła Tadeusza Woźniaka z prostego względu. To właśnie również pan poseł podpisał się pod haniebnym listem do trybunału konstytucyjnego, zrobił to również poseł Tomasz Rzymkowski. Chcemy chociaż tutaj tak symbolicznie zademonstrować to tymi oto zniczami, na których są podpisy np. „jej serce ciągle biło” – mówiła Martyna Stasiak z Kutnowskiej Społecznej Rady Kobiet.
Wiceprzewodnicząca struktur PO w naszym mieście podkreślała, że „piekło kobiet trwa w Polsce dalej”.
– To, że protesty choć trochę ucichły nie oznacza, że my kobiety i mężczyźni nie będziemy protestować dalej. Zabierają nam nasze niezbywalne prawa. I dla mnie jako dla młodej kobiety, która w przyszłości chce być matką jest to skandaliczne. Ale ja chcę być matką w państwie, które o mnie dba, a teraz tak nie jest. W Polsce niestety prawo kobiet nadal nie jest respektowane. Ale tak się dzieje w przypadku również innym osób, chociażby LGBT. Cały czas jest jakaś nagonka, także na lekarzy, na pielęgniarki, ciągle jest tu coś źle – mówiła Martyna Stasiak.
Przedstawicielka Platformy Obywatelskiej odniosła się też do niskiej frekwencji podczas dzisiejszych manifestacji w Kutnie.
– Zainteresowanie w internecie było bardzo duże, odbiór był bardzo pozytywny. Wydaje mi się, że frekwencja była tak mała, ponieważ rok temu my-protestujący byliśmy represjonowani. Na przykład Sebastian Walczak z Lewicy o swoje prawa walczył w sądzie. Ja również dostałam taki wniosek, aczkolwiek został on umorzony, pomagałam również moim przyjaciółkom, koleżankom, właśnie w tym celu, by nie miały żadnych kar z tego powodu – tłumaczyła M. Stasiak.