Dziś w cyklu „Panorama Rozmów” gościmy Marcina „Gas” Więcka. Kutnowski twórca graffiti i raper, jest znany nie tylko z niezwykłych murali, które zdobią miasto, ale i z muzycznych projektów. Jego murale „Żołnierzy Wyklętych” oraz „WOŚP” zdobyły serca mieszkańców i zyskały duże uznanie. W rozmowie opowiada o wyzwaniach artystycznych, które podejmuje, i o tym, jak jego sztuka łączy się z życiem miasta.
Łukasz Stasiak: Jesteś artystą, o którym głośno zrobiło się w Kutnie przynajmniej kilka razy. Kilka lat temu w centrum Kutna stworzyłeś mural Żołnierzy Wyklętych, a niedawno powstał mural WOŚP na Przemysłowej, którego jesteś autorem. Co zainspirowało Cię do stworzenia tych konkretnych prac?
Marcin „Gas” Więcek: Przede wszystkim, oba murale były pracami w pełni legalnymi, pracami „na zamówienie” i zaprojektowanymi tak, aby spełniać określone wytyczne w zależności od tematyki. Prace te zostały stworzone jako moja artystyczna odpowiedź na pomysły i inicjatywy obywatelskie, które zostały zapoczątkowane przez mieszkańców Kutna.
Idea stworzenia muralu patriotycznego, zaproponowana w ramach budżetu obywatelskiego, spotkała się z dużym zainteresowaniem wśród kutnian, co przełożyło się też na wyniki internetowego głosowania. Temat “Żołnierzy Wyklętych”, który zebrał najwięcej głosów mieszkańców (spośród trzech zaproponowanych przez pomysłodawcę tej inicjatywy) stał się, tym samym, oficjalnym tematem konkursu, w którym wziąłem udział i który udało mi się wygrać.
Jako artysta lubiący wyzwania, starałem się stworzyć projekt tematycznie pasujący do wyboru mieszkańców, oddający charakter głównego motywu, zawierający symbole i detale nawiązujące do hasła przewodniego, ubrany w ciekawą szatę graficzną, zarówno pod względem stylu, kompozycji jak i kolorystyki.
Drugi z wymienionych murali, dotyczący Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy był efektem pomysłu, który narodził się w sztabie WOŚP w Kutnie, przy współpracy i pod patronatem Urzędu Miasta w Kutnie i Prezydenta Miasta Kutno.
Jako artysta, już znany na lokalnej scenie, otrzymałem propozycję, aby wraz z innymi „writerami” współtworzyć mural oddający charakter inicjatywy WOŚP oraz nawiązujący do Kutna jako Miasta Róż. Ostatecznie, po kilku perypetiach, cały szkic jak i jego odzwierciedlenie na ścianie stało się projektem solowym, który zajął mi łącznie 9 dni i uszczuplił o ponad 100 puszek z farbą. Inspiracją była mozaika elementów muzycznych związanych z symboliką WOŚP. Kompozycja ułożenia elementów oraz rozmiar ściany pozwoliły na efektowną, barwną grę kolorem, która w połączeniu z centralnym, wyeksponowanym sercem ubranym w różany napis, stworzyła wyraźny, czytelny twór.
ŁS: Oba wspomniane murale cieszyły się wielkim zainteresowaniem i entuzjazmem mieszkańców. Jakie emocje towarzyszą Ci, gdy widzisz reakcje ludzi na swoje dzieła? Czy mają one wpływ na Twoją przyszłą twórczość?
MW: To niewątpliwie miłe uczucie, kiedy moja twórczość cieszy oko mieszkańców, wprawia ich w zachwyt i radość, z racji powstania czegoś wizualnie nowego w mieście. W tym przypadku, projektu graffiti na taką skalę – czegoś, czego wielu nie widziało wcześniej. Jednocześnie, to bardzo ważne dla mnie, by uzmysławiać ludziom poprzez takie akcje, iż słowo “graffiti” nie jest już synonimem niezgrabnych „bazgrołów” na ścianach, a dobrze zaprojektowany i wykonany mural może być interesującym, ciekawym wizualnie dodatkiem do miejsca czy lokalizacji, oddającym czy nadającym temu miejscu nowego charakteru lub symbolu.
Reakcje przechodniów nie mają wpływu na moją przyszłą twórczość, ale czasami dotykają mojej przeszłej działalności. Kilka razy dowiedziałem się od przypadkowo napotkanych młodych ludzi, iż moje wcześniejsze dokonania z dziedziny graffiti, z lat mojej młodości, stały się inspiracją dla nich – młodych twórców z nowego pokolenia, aby rozpocząć przygodę z uliczną sztuką. To bardzo miłe i budujące uczucie, dające „kopa” do dalszej twórczości i pracy.
ŁS: Pochodzisz z Kutna, ale na stale mieszkasz zagranicą. Jak wygląda Twoje życie na co dzień i czym się zajmujesz?
MW: Z wykształcenia jestem architektem i inżynierem planowania miast. Po ukończeniu Politechniki Poznańskiej i uczelni Hoogeschool w Tilburgu w Holandii, wyjechałem do Londynu, gdzie planowałem kontynuować rozwój swojej kariery jako architekt. Odnalazłem jednak pasję w zawodzie, który łączy ze sobą umiejętności, wiedzę architekta z manualnymi zdolnościami tworzenia, budowania i odzwierciedlania wizji projektantów – jako twórcy modeli architektonicznych.
Poprzez użycie różnych materiałów, technologii, rozwiązań konstrukcyjnych, w określonej skali, detalu, formie, buduję ekskluzywne modele obiektów, które pozwalają w “namacalny” sposób doświadczyć pełnego obrazu, tekstury, charakteru danego projektu.
Współpracowałem i tworzyłem modele dla wielu znanych architektów i deweloperów. W moim portfolio są takie nazwiska jak sir Norman Foster, Richard Rogers czy Zaha Hadid.
Obecnie, z uwagi na drobne zawirowania w branży, więcej czasu spędzam w Polsce , gdzie skupiam się na budowaniu i rozwijaniu swojej artystyczne marki SAMPEL, której oficjalny start planuje na przyszły rok 2025. Właśnie pod tą nazwą tworzę szeroko rozumianą sztukę – maluję płótna, tematyczne murale, projektuję odzież, grafikę , buduję instalacje i obiekty sztuki użytkowej. Przez chwilę zajmowałem się także tatuowaniem. Dodatkowo w wolnym czasie, którego nie pozostaje zbyt wiele, zajmuję się produkcją muzyczną i montażem klipów.
ŁS: A propos, jesteś znany nie tylko jako twórca grafitti, ale także raper. Ostatnio wypuściłeś utwór „Basket”. Skąd pomysł na taki temat? Czy sport odgrywa ważną rolę w Twoim życiu lub twórczości?
MW: Sport od najmłodszych lat odgrywał ogromną rolę w moim życiu. Jestem absolwentem SP nr 9 z 1994 roku, a konkretnie klasy sportowej pod przewodnictwem trenera Krzysztofa Kowalczyka i Adama Pawłowskiego, która odnosiła spore sukcesy sportowe na polu lekkiej atletyki i koszykówki.
Nasz świat kręcił się wokół sportu – zawodów, mityngów, meczów, turniejów, zgrupowań, obozów sportowych czy udziału w ligach, odpowiednio do wieku. Po skończeniu „podstawówki”, kiedy wielu z nas poszło w różnych kierunkach, do innych szkół, zewnętrzne, betonowe boisko SP nr 9, które własnoręcznie przerobiliśmy na boisko Chicago Bulls (wszelkie wymiary, linie oraz logo Bulls namalowane przez nas), stało się naszym centralnym punktem spotkań, miejscem kontynuacji naszej grupowej pasji, miejscem gier i rozgrywek do późnych godzin wieczornych, niezależnie od pogody czy pory roku.
Przez wiele lat jeszcze graliśmy wspólnie, uczestnicząc w różnych turniejach, halowych i ulicznych, memoriałach czy amatorskich ligach. Koszykówka dla mnie, moich kolegów i koleżanek z klasy, z boiska, z osiedla Batorego, Grunwald, jak i całego pokolenia tamtych lat, miała specjalny wymiar i smak. Wpływ NBA był widzialny na każdym podwórku, boisku, sklepie, kiosku czy domu. Pasja i miłość do koszykówki odzwierciedlała się w ciągłym pragnieniu grania, gdziekolwiek i z kimkolwiek było to możliwe. Dziś jestem ciągle raczej wielkim fanem koszykówki i sportu, aniżeli uczestnikiem wydarzeń na boisku. Niestety, lata lecą 🙂
ŁS: Graffiti i rap to dwie formy sztuki, które często idą ze sobą w parze. Jak łączysz te dwa światy w swojej twórczości i który z nich daje Ci większą swobodę wyrażania siebie?
MW: Graffiti i Rap nie tylko idą ze sobą w parze, ale są 2 z 4 głównych elementów współtworzących kulturę hip-hop, której jestem pasjonatem, uczestnikiem i propagatorem od ponad 23 lat.
Każde z tych mediów pozwala wyrazić się w inny sposób, przekazać treść, symbolikę czy hasła mające wywołać konkretny efekt czy uczucie. W swojej twórczości na obu tych płaszczyznach zawsze starałem się przekazywać pozytywny obraz, przemawiać do odczuć obserwatora czy słuchacza przekazem mającym zachęcić do dalszej eksploracji tematu, aniżeli odrzucać agresją i negatywnym nastawieniem.
Dla mnie osobiście najważniejszy jest sam proces tworzenia, konstruowania. Czy jest to tworzenie szkicu nowego muralu, mixowanie ścieżek do nowego kawałka czy pisanie tekstu w środku nocy,
kreowanie jest tym co mnie napędza, co daje mi przyjemność i ucieczkę do świata własnych pomysłów i pasji.
Mieszkając w Londynie, byłem członkiem kolektywu Hip-HopSays, który m.in. tworzył Graffiti Jam’y, podczas których artyści graffiti, raperzy, dj’e, tancerze breakdance spędzali weekend dzieląc się swymi umiejętnościami, nawiązując nowe znajomości i współprace, wymieniając się doświadczeniami.
ŁS: Czy masz artystów, zarówno w graffiti, jak i w muzyce, którzy szczególnie Cię inspirują? Jakie wzorce czerpiesz z ich twórczości?
MW: Jeśli miałbym wspomnieć o inspiracjach muzycznych w Polsce to od samego początku śląska scena hip-hopowa była tą, która wywarła na mnie największy wpływ. Lekki, pozytywny styl, nieagresywne teksty, niebanalna technika, eksperymentowanie z dźwiękami, wplatanie cytatów z polskich bajek w utwory muzyczne – to niektóre z cech, które przyciągnęły moją uwagę.
Kaliber 44, Paktofonika to wykonawcy, którzy mają ogromne znaczenie dla mojej twórczości. Szczególnie ekipa PFK, którą miałem okazję poznać, poimprezować i spędzić z nimi trochę czasu.
Z zagranicznych twórców bardzo cenię Method Man’a, Busta Rhymes’a czy Nas’a, których twórczość poznałem podczas wyjazdu do USA w 2000 roku, a także mogłem podziwiać na żywo podczas pobytu w Wielkiej Brytanii.
Jeśli chodzi o inspirację w twórczości graffiti, jest naprawdę wielu twórców, których dzieła lubię i podziwiam, a u których mogę odnaleźć ciekawe detale i elementy przykuwające moją uwagę. Nie mógłbym wymienić jednego, na którego twórczości się głównie inspiruję, staram się, jak każdy artysta odnaleźć własny styl.
Miałem przyjemność osobiście poznać cenionych przeze mnie Obey’a czyli Shepperda Fairey’a, czy Goldiego, który oprócz bycia artystą graffiti, jest także pionierem sceny Rave w UK.
ŁS: Jakie są Twoje artystyczne marzenia i cele na przyszłość? Czy na kutnowskich murach będziemy mogli podziwiać kolejne dzieła?
MW: Moim głównym celem na przyszłość jest działalność w ramach tworzonej przeze mnie marki artystycznej SAMPEL, rozwijanie jej, udoskonalanie, konstruowanie nowych produktów, wymyślanie nowych form wyrażania swojej pasji do konstruowania sztuki. Chciałbym mieć możliwość tworzenia coraz to nowych murali, podejmowania kolejnych projektów i wyzwań, czy to osobistych czy też prac na zamówienie.
Podoba mi się idea by Kutno, tak jak wiele miast w Polsce czy Europie, stało się miastem murali, w którym nowe, kolorowe ściany z pięknymi, interesującymi wzorami , grafikami będą zastępować stare, obdrapane elewacje czy też pastelowe, wyblakłe od słońca bloki. Będę starał się nawiązywać kontakty, rozmawiać i namawiać osoby decyzyjne, odpowiedzialne za konkretne obiekty na możliwość zaadoptowania i przeobrażenia wizualnego, tworząc kolejny, ciekawy, kolorowy punkt na mapie naszego miasta. Jestem zawsze otwarty na współpracę i nowe pomysły.