W całym kraju, także w Kutnie, od ponad dwóch tygodni trwają masowe protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zaostrzenia aborcji. W naszym mieście frekwencja na demonstracjach maleje każdego dnia, a jak się okazuje, przyczyną takiej sytuacji może być… kwarantanna niektórych uczestników.
Dwa tygodnie temu, w poniedziałek i wtorek (26 i 27 października) ulicami Kutna przeszedł marsz, w którym udział według szacunków organizatora wzięło nawet 500 osób. Od tamtej pory jednak frekwencja na protestach stale maleje. Co może być tego przyczyną?
– Jest nas coraz mniej, mamy pandemię i pamiętajmy o trzymaniu dystansu, starajmy się dbać o siebie i swoich najbliższych. (…) Mam mnóstwo wiadomości od osób, które były z nami wcześniej, ale teraz są na kwarantannie, izolacji albo po prostu są chore – mówił w poniedziałek do uczestników protestów Sebastian Walczak z Nowej Lewicy.
Organizator kutnowskich protestów podkreśla, że „walka trwa” i organizowane będą kolejne manifestacje w Mieście Róż. Nawiązał także do medialnych doniesień o rzekomych planach użycia siły przez policję względem demonstrantów w całym kraju.
– Dziękuję, że jesteście mimo przeciwności. Frekwencja jest mniejsza niż dwa tygodnie temu, ale nasza walka dalej trwa. Nie tylko w Kutnie, ale w całej Polsce. Pokazujemy jasno, że nie pozwolimy, aby ten wyrok Trybunału Konstytucyjnego nie wszedł w życie – komentował Walczak.
– Okazuje się, że Kaczyński chciał użyć siły przeciwko nam, demonstrującym. Na szczęście komendant policji się nie zgodził i o mało nie wyleciał. Oni są boją i nawet takie najmniejsze protesty dają jasny sygnał, że nie godzimy się na to, co się dzieje w kraju. W przyszły poniedziałek znów będziemy protestować i blokady dróg w tak małej grupie, to są najlepsze rozwiązania – zapowiada S. Walczak.
TAK WYGLĄDAŁ PROTEST W KUTNIE W PONIEDZIAŁEK 9.11.2020: