Panorama Rozmów: Zbigniew Tomczak, prezes KS Kutno. O wzlotach i upadkach kutnowskiego sportu

Dzisiejszym gościem naszego cyklu „Panorama Rozmów” jest Zbigniew Tomczak, prezes Klubu Sportowego Kutno. Rozmawiamy o wzlotach i upadkach kutnowskiej piłki oraz koszykówki, krytyce i hejcie, piłkarskiej infrastrukturze i wielu, wielu innych kwestiach, które powinny zainteresować miłośników sportu w Mieście Róż.

- R E K L A M A -

Łukasz Stasiak: To dla Was wyjątkowy rok, bo Klub Sportowy „Kutno” świętuje 10-lecie swojego istnienia.

Zbigniew Tomczak: Od samego początku były duże oczekiwania ze strony kibiców, żeby piłka jak najszybciej wróciła na wyższy poziom, a przypomnę, że my zaczynaliśmy od A Klasy. Musieliśmy podejmować trudne decyzje personalne, poszukiwaliśmy zawodników czy trenera. Postawiliśmy na cenionego kutnowskiego szkoleniowca Sławomira Ryszkiewicza, który zrobił bardzo dużo dobrego dla KS-u i poprowadził drużynę z A Klasy do IV ligi.

- R E K L A M A -

Cały czas się uczyliśmy i musieliśmy wyciągać wnioski. Przez kilka sezonów graliśmy w IV lidze, bo nie byliśmy wówczas przygotowani organizacyjnie, ale i także pewnie mentalnie, żeby walczyć o wyższe cele. W sezonie covidowym 2019/2020 okazało się, że nasza ciężka praca zaczęła przynosić efekty i pokazaliśmy, że jesteśmy gotowi awans. Pojawiła się III liga i tu było już zderzenie z zupełnie inną rzeczywistością. Można powiedzieć, że to już była profesjonalna liga – dwudniowe wyjazdy, konieczność zwalniania piłkarzy z pracy na mecze. A przypomnę, że mieliśmy w rozgrywkach drużyny z odległych miast i miejscowości: Białegostoku, Elbląga, Morąga, Białej Piskiej czy Wasilkowa. Mało tego, nasi ówcześni rywale, Polonia Warszawa grają teraz w I lidze, a Pogoń Grodzisk Mazowiecki jest w czołówce II ligi i ostatnio wyeliminowała w Pucharze Polski ekstraklasową Lechię Gdańsk.

Po niezłym debiutanckim sezonie w III lidze, później niestety przyszedł jednak bolesny spadek do IV ligi.

- R E K L A M A -

Tak, to wszystko działo się w dramatycznych okolicznościach, broniliśmy się przed spadkiem do ostatnich chwil. Niestety, nie udało się. Mieliśmy świadomość, że finansowo nie byliśmy gotowi, żeby przystąpić do rozgrywek III ligi w następnym sezonie. Spadliśmy do IV ligi i robimy wszystko, żeby ponownie awansować. Z jakim skutkiem? To okaże się za parę miesięcy.

Z jakimi problemami i wyzwaniami musieliście mierzyć się po tym, gdy powstał KS?

To, w jaki sposób upadł Miejski Klub Sportowy „Kutno” sprawiło, że do dzisiaj jest nam ciężko odbudować wizerunek kutnowskiej piłki nożnej. Pokłosie tamtych wydarzeń odczuwamy po dziś dzień. Odbija się to na między innymi na pozyskiwaniu nowych sponsorów, którzy nieufnie patrzą w stronę finansowania futbolu. Robimy jednak, co możemy, żeby udowodnić, że jesteśmy godnym partnerem.

Ten sezon rozpoczęliście bardzo dobrze, a później było już niestety tylko gorzej. Mało tego, rezygnację złożył trener Paweł Ślęzak i sytuacja wokół klubu zrobiła się, delikatnie mówiąc, nieciekawa.

Nie chciałbym odnosić się do tej sytuacji i zachowania trenera Ślęzaka. Okoliczności jego odejścia, publikowanie komentarzy w mediach społecznościowych czy oświadczeń na pewno nie wpłynęły dobrze na drużynę i widać to na boisku. Atmosfera w szatni była bardzo zła i to wszystko do dnia dzisiejszego powoduje, że nie możemy wrócić na odpowiednie tory i odzyskać radości grania, która była na początku rundy. Myślę, że kiedyś może przyjdzie czas i porozmawiamy o tych nieprzyjemnych okolicznościach.

Teraz stery przejął Piotr Kasperkiewicz. To długoterminowy projekt?

Mamy zgodę Łódzkiego Związku Piłki Nożnej, żeby to był nasz tymczasowy trener do końca roku. Ale jesteśmy umówieni z Piotrkiem, że jeśli uda mu się odbudować zespół i zaczniemy wygrywać, to nie jest wykluczone, że poprowadzi drużynę w dalszej części sezonu. Nie chcemy na siłę szukać trenera z innych zakątków województwa czy Polski, bo o to ciężko w trakcie rundy, a ponadto, nie będę ukrywał, wiąże się to z dodatkowymi obciążeniami finansowymi. Jestem dobrej myśli i wierzę, że Piotrek sobie poradzi razem z zespołem da nam wszystkim jeszcze wiele radości.

Poruszył prezes kwestię finansów. Jak wygląda sytuacja klubu?

Mamy kilku sponsorów, którzy nam zaufali, wierzą w nas i nam pomagają. Wspiera nas też kutnowski magistrat, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Ale to są pieniądze, które starczają maksymalnie na poziom IV ligi. Rywalizujemy na przykład z rezerwami Widzewa Łódź, których budżet to około 1,5 mln złotych. Inne klubu mają budżety w okolicach miliona złotych. My możemy mówić o kwotach rzędu 600-700 tysięcy złotych. Są braki i deficyty. To bardzo złożony temat.

Sam prowadzę działalność od ponad 30 lat i nigdy nie miałem problemów finansowych. Tak samo w klubie nie mogę pozwolić na to, żeby pojawiły się jakieś kłopoty czy nieścisłości. Dlatego niestety z wielu rzeczy musimy zrezygnować, nie możemy funkcjonować ponad stan.

Pozostając przy problemach – od lat mówiło się o tym, że macie kłopoty z zimowymi przygotowaniami, bo brakuje boisk. W zeszłym roku pojawił się nowy obiekt przy „Dziewiątce”, gdzie jest sztuczna nawierzchnia i oświetlenie. Jak to obecnie wygląda?

Sytuacja na pewno jest lepsza niż była, ale cały czas gdzieś przewija się problem związany z bazą treningową. Cieszymy się, że wymieniane jest ogrodzenie na „Kutnowiance”, ale całe boisko wymaga generalnego remontu. My mówimy od wielu lat o tym, że warto byłoby zastanowić się nad tym, aby na Kościuszki, na obiekcie MOSiR-u, w miejscu tartanowego boiska wielofunkcyjnego, powstało boisko o wymiarach 40×60 kryte balonem. To byłoby prawie jak trzy hale sportowe, czyli tak naprawdę trzy zespoły mogłyby jednocześnie trenować. To koszt rzędu 2-3 milionów złotych. Na pewno będę chciał przedyskutować ten temat z prezydentem Sikorą, bo pomysł na pewno jest na plus dla rozwoju kutnowskiego sportu.

A propos – jak układa się współpraca z miastem?

Uważam, że współpraca miastem jest bardzo fajna i bardzo dobra. Po wyborach zmienił się prezydent, ale Mariusz Sikora jest przychylny rozwojowi sportu w Kutnie. Nowy prezydent musi od środka poznać niektóre rzeczy związane z kutnowskim sportem, bo wcześniej z racji pełnionych funkcji po prostu nie miał z nimi do czynienia. Jestem przekonany, że uda nam się wspólnie zdziałać wiele dobrego dla kutnowskiej piłki i ogólnie, dla kutnowskiego sportu.

Często jako prezes, musi Pan mierzyć się z krytyką, szczególnie w internecie.

Niestety, widzimy jak dzisiaj to wszystko funkcjonuje w internecie. Wszyscy potrafią hejtować, bo często nie jest to w żaden sposób konstruktywna krytyka. Proszę bardzo, chcesz krytykować – podaj konkretny przykład, co powinno się zmienić, jak to powinno się rozwiązać. Jestem otwarty na współpracę, ale przez te dziesięć lat tak naprawdę nikt nie przyszedł do klubu i nie powiedział: „Zbyszek, zrób tak, to pomoże. Mam fajny pomysł, zrealizujmy go”.

Ostatnio nawet już niektórzy kutnowscy politycy zaczynają dorzucać swoje trzy grosze do sportu. Wiele osób w kręgu wypowiada się negatywnie, chociaż sami nie osiągnęli nic, albo byli ludźmi, którzy gdzieś tam w innych dyscyplinach sportowych czy w różnych organizacjach zawiedli, a teraz uważają się za wielkich fachowców. Niektórzy nigdy nie byli na meczu na Kościuszki, a w mediach społecznościowych wypowiadają się na tematy związane z KS-em i tylko sieją niepotrzebny ferment. To jest bardzo słabe.

Reasumując, krytyka konstruktywna jest potrzebna, ale podkreślam konstruktywna, a nie hejt. Nie obrażanie zawodników, nie obrażanie trenerów, nie podważanie naszych kompetencji. Jeżeli ktoś uważa, że ma dobre pomysły to jest bardzo mile widziany na Kościuszki. Ja zawsze jestem otwarty na rozmowę.

Poza ogólną krytyką, często padały też zarzuty, że w klubie jest za mało zawodników stąd i nie stawia się na kutnowską młodzież.

Jak mogę na to odpowiedzieć? W zeszłym sezonie zajęliśmy drugie miejsce w tabeli Pro Junior w IV lidze łódzkiej. Lepszy od nas był tylko AKS SMS Łódź, ale to przecież szkółka sportowa, więc nie możemy się z nimi mierzyć.

Cała nasza polityka sportowa jest ukierunkowana tak, abyśmy tworzyli sportową rodzinę opartą na wychowankach. Prowadzimy akademię piłkarską, która jest doceniana przez Polski Związek Piłki Nożnej i mamy srebrną gwiazdkę. W drużynie rezerw grają praktycznie sami zawodnicy z Kutna lub okolic, a w pierwszej drużynie pojawia się coraz więcej kutnowskich zawodników na przykład Igor Sobczak, Wiktor czy Stasiu Florczak, Nikodem Sujecki, Bartek Tomczak, Kornacki, Pankowski… Tych nazwisk można wymieniać dużo.

Zresztą proszę pokazać mi na piłkarskiej mapie, gdzie w klubach drugo- czy trzecioligowych gra dużo wychowanków? Niestety, często jest ich niewielu. U nas po dziesięciu latach funkcjonowania jest wielu piłkarzy z Kutna i okolic, którzy identyfikują się z klubem i regionem.

KS Kutno to nie tylko piłka nożna, ale także koszykówka. Wczoraj wygraliście na inaugurację III ligi i głośno mówi się o tym, że chcecie awansować w tym sezonie.

Tak, to prawda – podjęliśmy się także odbudowy koszykówki, która także przeżywała swoje ciężkie chwile w ostatnich latach. To temat, którego cały czas się uczymy. Tu jest zupełnie inne zarządzanie, zupełnie inna organizacja niż w piłce nożnej. Po upadku Pro-Basketu przejęliśmy sześć drużyn, dziś mamy ich dziesięć (cztery żeńskie, sześć męskich). Mamy sukcesy w grupach młodzieżowych, bo drużyna Adama Pawłowskiego była w 1/16 Mistrzostw Polski, dobre wyniki odnosi też trener Mariusz Łubiński, który miał dwie drużyny, z którymi zajął drugie miejsce w województwie. Co do drużyny seniorskiej, to oczywiście są apetyty na drugą ligę, gdzie jest ogólnopolska rywalizacja. Bądźmy jednak cierpliwi i pokorni, parkiet wszystko pokaże.

Czego można życzyć klubowi na kolejne lata?

Na pewno stabilności i tego, żebyśmy mogli dawać kutnowskim kibicom wiele radości i samych pozytywnych emocji.

Chciałbym także, aby w Kutnie pomyślano o tym, w jaki sposób zatrzymać w naszym mieście utalentowanych zawodników i zawodniczek. Takim rozwiązaniem mogłoby być stworzenie szkół czy klas o profilu piłkarskim lub koszykarskim. Kiedyś młodzi zawodnicy z Krośniewic czy Łęczycy trafiali do Kutna, bo tu był spory ośrodek, a teraz wyjeżdżają do Włocławka czy Aleksandrowa Łódzkiego, nie wspominając już oczywiście o Łodzi czy Płocku. Dziś wielu młodych „ucieka” z Kutna, ale myślę, że możemy temu zaradzić. Jest potrzeba wprowadzenia kilku reform i zmiany podejścia w niektórych kwestiach związanych z rozwojem sportu. To szeroki temat do rozmów na linii kluby – miasto, ale wierzę, że przyszłość przyniesie dobre rozwiązania.

- R E K L A M A -

Polecamy:

Nie przegap: