Death Camps Were Nazi German – plakaty z taką treścią oraz podobizną przywódcy nazistów Adolfa Hitlera pojawiły się w ostatnich dniach na ulicach Kutna.
Od kilku dni tematem numer jeden w Polsce oraz między innymi w Izraelu jest nowelizacja ustawy o IPN. Nowe przepisy mówią o tym, że za stwierdzenia, iż nasz kraj jest odpowiedzialny za nazistowskie zbrodnie podczas II WŚ mogą grozić nawet 3 lata więzienia.
Pomysłodawcy strony germandeathcamps.org po raz kolejny uruchomili akcję informacyjną o zbrodniach II WŚ. Plakaty, które pojawiły się m.in. na kutnowskich ulicach są jej elementem.
„Nie mylmy kata z ofiarą!”
Jak można przeczytać na stronie germandeathcamps.org, próba ucieczki od odpowiedzialności za zbrodnie drugiej wojny światowej i rozmywanie win w półprawdach, manipulacjach i kłamstwach stanowią dziś naczelne zasady niemieckiego myślenia o przeszłości. Dzięki temu słyszymy często, że obozy koncentracyjne były polskie, wojnę wywołali bliżej niezidentyfikowani naziści, a większość Niemców skupiała się na czynnym oporze wobec Hitlera i ratowała Żydów przed bandami AK-owców.
Myliłby się ten, kto uznałby tego typu tezy li tylko i wyłącznie za wymysły, fantazmaty ludzi niedouczonych i pozbawionych elementarnej wiedzy. Tego typu twierdzenia regularnie goszczą na łamach zachodniej prasy, są kopiowane w filmach i dokumentach, książkach i gazetach. Są też, o zgrozo, powtarzane przez wielkich tego świata. O „polskich obozach koncentracyjnych” mówił prezydent Obama, o odpowiedzialności Polaków za Holocaust wspominał James Comey, szef FBI.
Podobne, kuriozalne i ahistoryczne wypowiedzi, zdarzały się wielu innym ważnym postaciom. To nie są jednostkowe przypadki i nie są to tylko i wyłącznie kwestie dające się ustalić w wyniku bilateralnych rozmów z Niemcami. Choroba historycznego rewizjonizmu jest znacznie poważniejsza, a jej negatywne skutki stale uderzają w dobre imię Polski.