„WSRM w Łodzi jest dysponentem 77 zespołów ratownictwa medycznego stacjonujących w 13 powiatach woj. łódzkiego oraz dwóch motocykli ratunkowych. W ciągu całego roku 2021 zespoły te zrealizowały 171 749 wezwań. Ich liczba w poszczególnych miesiącach odpowiadała kolejnym falom zakażeń koronawirusem” – poinformował PAP w poniedziałek rzecznik łódzkiego pogotowia Adam Stępka.
Jak zauważył, w ubiegłorocznych statystykach łódzkiej WSRM łatwo można dostrzec kolejne fale zakażeń. Najwięcej interwencji z powodu COVID-19 zanotowano w marcu (2515) oraz kwietniu (2888). Okres wakacyjny to czas odczuwalnego dla łódzkich ratowników medycznych zmniejszenia liczby wyjazdów do osób zakażonych. Jednak już w listopadzie i grudniu zanotowano odpowiednio 2268 i 2349 interwencji związanych z zakażeniem koronawirusem.
„Tym razem wzrost był jednak znacznie łagodniejszy, co może mieć związek ze szczepieniami” – zaznaczył Stępka.
Wśród rozpoznań postawionych przez zespoły ratownictwa medycznego na podstawie przeprowadzonego badania dominowały – podobnie jak w latach ubiegłych – choroby układu krążenia, których zanotowano 36 704. Najwięcej tego typu zachorowań było w styczniu (3502), a najmniej – w grudniu (2671).
Z obserwacji ratowników medycznych wynika, że liczba przypadków obrażeń ciała i zewnętrznych przyczyn zachorowań (31 608) rośnie sezonowo. Szczyt urazów przypadł na czerwiec (3341) oraz lipiec (3311). Ich zdaniem wartości te można tłumaczyć zwiększoną mobilnością mieszkańców województwa, a tym samym większą liczbą zdarzeń w ruchu drogowo-ulicznym.
Poza tym zaobserwowano, że od ponad dwóch lat zwiększa się liczba wezwań do domów pacjentów, na co wpływa sytuacja epidemiologiczna, a zwłaszcza nakładane na mieszkańców kwarantanny i izolacje domowe.
Niestety, aż 96 820, czyli ponad 56 proc. wszystkich wezwań WSRM, nie spełniało definicji nagłego zagrożenia zdrowotnego, które – zgodnie a ustawą o Państwowym Ratownictwie Medycznym – jest stanem, „polegającym na nagłym lub przewidywanym w krótkim czasie pojawieniu się objawów pogarszania zdrowia, którego bezpośrednim następstwem może być poważne uszkodzenie funkcji organizmu lub uszkodzenie ciała, lub utrata życia, wymagający podjęcia natychmiastowych medycznych czynności ratunkowych i leczenia”.
„Były to interwencje, których powodem był kaszel, stan podgorączkowy, przewlekłe bóle pleców lub kończyn dolnych, a także ogólne złe samopoczucie i zmęczenie. Przyczyną interwencji zespołów ratownictwa medycznego były także problemy z zależnością od opiekuna, brak dostępu do innych placówek ochrony zdrowia czy konflikty społeczne, np. kłótnie rodzinne. Większość wezwań, które nie spełniały kryterium nagłego zagrożenia zdrowotnego powinna być realizowana przez inne podmioty systemu ochrony zdrowia – zwłaszcza poradnie podstawowej opieki zdrowotnej lub nocnej i świątecznej opieki lekarskiej” – podkreślił Stępka.
(PAP/Agnieszka Grzelak-Michałowska)