Paweł Ślęzak po 4 latach wraca na ławkę trenerską. W środę zastąpił Andrzeja Grzegorka na stanowisku pierwszego trenera KS-u Sand-Bus Kutno. Jakie są jego pierwsze wrażenia po powrocie na Kościuszki 26 w roli szkoleniowca? Zapraszamy do lektury wywiadu.
Paweł Ślęzak ostatni raz na ławce trenerskiej zasiadł 30 listopada 2013 roku. Wówczas MKS Kutno pokonał na własnym boisku GKP Targówek 1-0. Po rundzie jesiennej „Miejscy” w tabeli III ligi ustępowali jedynie rezerwom Legii Warszawa prowadzonym przez Jacka Magierę. Później Ślęzak skupił się wyłącznie na roli dyrektora MOSiR, a w MKS-ie zastąpił go… Andrzej Grzegorek.
W środę P. Ślęzak poprowadził pierwszy trening IV-ligowców. Jakie są jego wrażenia po powrocie na Kościuszki 26 w roli trenera?
Łukasz Stasiak: Cztery i pół roku – tyle minęło od ostatniego oficjalnego meczu, w którym był Pan trenerem MKS-u Kutno. Ciągnęło wilka do lasu?
Paweł Ślęzak: Muszę przyznać, że coś w tym jest… Jestem już związany z piłką prawie od 40 lat. Po takim czasie zawsze będzie ciągnęło wilka do lasu. Podchodzę do każdej pracy, tej jako trenera czy innej, z entuzjazmem. Otrzymałem propozycję poprowadzenia KS-u, przemyślałem to na spokojnie i… jestem.
ŁS: Mimo, że rozbrat z ławką trenerską trwał sporo, to często można było trenera zobaczyć na trybunach podczas domowych czy nawet wyjazdowych spotkań KS-u.
PŚ: Tak, cały czas interesuje się piłką. Widziałem wiele spotkań i w jakiś sposób znam tę drużynę. Nie byłem jednak aż tak blisko i muszę zapoznać się tym „od środka”.
ŁS: A jak wrażenia po pierwszym treningu?
PŚ: Hmmm… Muszę przyznać, że po pierwszych zajęciach wygląda to tak sobie. Byłem zmuszony przerwać wewnętrzną grę, bo nagle wszystko stanęło i zeszło powietrze z graczy. Mamy do meczu dwa dni (rozmowa miała miejsce w środę – przyp. red.) i przez ten czas cudów nie zrobimy.
ŁS: W sobotę mecz z KS-em Paradyż. Jak ważne jest to spotkanie?
PŚ: Mogę kolokwialnie powiedzieć, że „przeważne”. Dziś sytuacja jest taka, że zrobiło się groźnie i mamy sześć punktów przewagi nad strefą spadkową. Niby dużo, ale w przypadku dwóch porażek może być naprawdę gorąco, a mamy jeszcze przed sobą pojedynki bezpośrednie z drużynami, które biją się o utrzymanie. Nie chcemy w Kutnie niżej niż IV ligę, a na III nas nie stać i musimy się na razie z tym pogodzić.
Jeśli uda nam się wygrać z Paradyżem, to w poniedziałek będziemy mogli się spotkać i porozmawiać z drużyną inaczej. Będziemy mieć więcej czasu, żeby popracować w dobrej atmosferze przed kolejnym spotkaniem.
ŁS: Jaka jest recepta na to, żeby KS zaczął lepiej punktować?
PŚ: Wydaje mi się, że w tej drużynie jest trochę większy potencjał, niż to co widzieliśmy wszyscy do tej pory. Drużynie nie można odmówić woli walki i ambicji, ale trzeba poprawić jakość gry. Nie licząc wygranej 30-0 z Bełchatowem, drużyna zanotowała 2 zwycięstwa, 4 remisy i 3 porażki. I punkty były stracone w sytuacji, gdy prowadziło się 2-0 z Wartą Działoszyn czy strzeliło dwa gole na wyjeździe w Zelowie. Coś trzeba uwolnić, wyzwolić u piłkarzy. Nie wiem, czy to się uda już w sobotę, ale będziemy robić co się da. Tak jak już powiedziałem, ten mecz jest kluczowy.
ŁS: Liczycie na wsparcie kibiców? Ostatnio na trybunach pojawia się coraz mniej osób.
PŚ: Jestem przekonany, że jeśli chłopcy będą „ ładnie” grać i wygrywać, to ludzie wrócą do nas i trybuny odżyją. Nie mówię, że od razu nie będzie wolnego krzesełka, ale wydaje mi się, że 300-400 osób będzie niezłym wynikiem.
ŁS: Do kiedy będziemy oglądać Pawła Ślęzaka w roli trenera KS-u?
PŚ: Wolałbym na razie o tym nie rozmawiać. Najistotniejsze jest to, żeby jak najszybciej poprawić jakość drużyny i przywrócić kibiców na trybuny. O to nam wszystkim chodzi. Mamy piękny stadion, my jako MOSiR dbamy, żeby warunki były jak najlepsze, a trybuny niestety świecą pustkami. Wierzę, że jest szansa na poprawę sytuacji na tych dwóch płaszczyznach i teraz wszystko w głowach i nogach piłkarzy.