Trwa ustalanie okoliczności pożaru na nielegalnym składowisku odpadów w Łaniętach. W akcji gaśniczej udział brało wiele zastępów straży pożarnej z powiatu kutnowskiego, a także specjalistyczne grupy chemiczne z Łodzi i Płocka. Kłęby dymu były widoczne z odległości kilku kilometrów.
Z nieznanych na tę chwilę przyczyn spaleniu uległy odpady w postaci chemikaliów, zgromadzonych w pojemnikach metalowych i z tworzywa sztucznego. Kłęby dymu widoczne były z odległości kilkunastu kilometrów. W akcję gaśniczą zaangażowanych zostało wiele zastępów straży pożarnej. Na miejscu pojawili się między innymi starosta kutnowski Daniel Kowalik i wójt gminy Łanięta Tomasz Szczęsny, którzy byli w stałym kontakcie ze służbami prowadzącymi akcję.
– Według wstępnych informacji nie doszło do przedostania się chemikaliów wraz z pianą użytą w akcji gaśniczej do pobliskiego stawu (znajdującego się ok. 50 metrów od miejsca pożaru). W akcji brała udział Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Chemiczno–Ekologicznego z Łodzi, która monitorowała stan powietrza na terenie objętym pożarem (tlenek węgla, chlor, promieniowanie radioaktywne). Promieniowanie radioaktywne zostało wykluczone – informuje Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Łodzi.
Do pożaru doszło na terenie spółki z Łodzi, która w 2014 roku otrzymała zezwolenie na gromadzenie odpadów od ówczesnego starosty kutnowskiego Mirosławy Gal–Grabowskiej. Decyzja ta została cofnięta przez obecnego starostę Daniela Kowalika, a o nieprawidłowościach związanych z działalnością składowiska prokuraturę powiadomił wójt gminy Łanięta Tomasz Szczęsny. W lutym tego roku władze powiatu kutnowskiego chciały zaciągnąć kredyt na utylizację niebezpiecznych odpadów w Łaniętach, jednak radni nie wyrazili na to zgody.
Do sprawy związanej z niebezpiecznym składowiskiem jeszcze powrócimy.