W dzisiejszej „Panoramie Rozmów” gościmy Piotra Komorowskiego, komendanta Hufca ZHP w Kutnie. Opowiedział nam o harcerstwie jako drodze życia, pełnej przygód, wspólnoty i wyzwań. Odkrył także kulisy codziennej pracy w roli komendanta, a także o swoich inspiracjach, marzeniach i planach na przyszłość.
Łukasz Stasiak: Jak zaczęła się Pana przygoda z harcerstwem? Co sprawiło, że postanowił Pan związać się z harcerstwem na dłużej?
Piotr Komorowski: Moja przygoda z harcerstwem rozpoczęła się w 2007 roku w pobliskim Oporowie. Pewnego dnia, w naszej szkole, do której uczęszczałem, pojawił się Mateusz – nieznany nam chłopak, ubrany w strój templariusza (rycerza średniowiecznego zakonu rycerskiego). Między lekcjami, w przerwach, grał na gitarze i opowiadał o drużynie harcerskiej, którą zamierza powołać przy naszej szkole, a której zbiórki odbywać się będą na terenie zamku w Oporowie. Jego pomysł na akcję naborową był strzałem w dziesiątkę – harcerstwo było dla mnie i moich kolegów z klasy czymś zupełnie obcym, natomiast widok chłopaka ubranego w strój średniowiecznego rycerza momentalnie pobudził naszą ciekawość. Nie potrzeba nas było dłużej namawiać, w końcu każdego z nas fascynowały przygody Bravehearta, Robin Hooda, Króla Artura czy Geralta z Rivii. Każdy z nas liczył na to, że pewnego dnia założy taki sam strój i będziemy mogli zatopić się w rycerskiej przygodzie. Tym bardziej, że wychowywaliśmy się właśnie w Oporowie, tuż obok zamku, w którym regularnie pojawiają się rekonstruktorzy w średniowiecznym rynsztunku. Każdy z nas widział zbroje i broń w zamkowych ekspozycjach.
Harcerstwo przyszło z czasem, zupełnie naturalnie, gdy z każdą kolejną zbiórką poznawaliśmy na czym ono w zasadzie polega. Stawało się dla nas świetną przygodą samą w sobie a skoro można je było łączyć z zabawą w rycerzy – niczego więcej nie było nam potrzeba! Co sprawiło, że postanowiłem związać się z harcerstwem na dłużej? Na początku była to przygoda, potem poczucie odpowiedzialności i wspólnotowości. To ludzie są największą siłą i motorem naszej organizacji.
ŁS: Jak wygląda codzienna praca komendanta hufca? Czy jest coś, co szczególnie Pana motywuje w tej roli? Jakie wyzwania i obowiązki stoją przed komendantem?
PK: Codzienna praca komendanta wygląda zgoła inaczej niż to, co przeżywają nasi harcerze na cotygodniowych zbiórkach. To przede wszystkim koordynacja pracy komendy, w której składzie znajdują się osoby odpowiedzialne za finanse, program, organizację, promocję czy kształcenie. Wraz ze skarbnikiem mamy moc zawierania umów i odpowiadamy za majątek hufca. Funkcja komendanta ma też charakter reprezentatywny – to w moim obowiązku jest być „twarzą” naszego środowisko na wszelkich oficjalnych wydarzeniach – stąd tak często widać mnie na różnych zdjęciach, bo zdecydowanie nie z powodu fotogeniczności! (śmiech).
Przy współpracy z zastępczynią, jest to również budowanie i podtrzymywanie relacji z lokalnymi partnerami, władzami czy zaprzyjaźnionymi organizacjami. Staram się również być obecny w harcerskim życiu naszych harcerzy, uczestniczyć w ważnych dla nich momentach jak harcerskie przyrzeczenie czy zobowiązania instruktorskie. Ta historia jest w końcu przede wszystkim o nich i dla nich. Mimo obowiązków, dopełniania formalności, podejmowania decyzji, staram się być obecny w każdym z tych najważniejszych harcerskich momentów.
Betlejemskie Światło Pokoju to w grudniu jedna z najbardziej symbolicznych akcji harcerzy. Jakie znaczenie i przesłanie niesie ze sobą ta tradycja, szczególnie w czasach, gdy na Bliskim Wschodzie dochodzi do dramatycznych sytuacji?
Historia zaczyna się w Betlejem, mieście położonym w Autonomii Palestyńskiej, które przez lata było w centrum napięć politycznych, konfliktów zbrojnych oraz ataków terrorystycznych. Właśnie tam ponad dwa tysiące lat temu narodził się Jezus Chrystus. W Grocie Narodzenia Pańskiego w Betlejem płonie wieczny ogień. To właśnie od niego co roku odpala się jedną malutką świeczkę, której płomień niesiony przez skautów w wielkiej sztafecie przez kraje i kontynenty obiega świat. Płomień zapalony w grocie przemierza za sprawą skautów z całego świata długą drogę, by poprzez kraje i kontynenty dotrzeć m.in. do Polski. Sam moment odpalania Światła w Betlejem jest wyjątkowy. Dla tej idei ludzie potrafią na chwilę się zatrzymać, powstrzymać złość i gniew. W ponad 30-letniej historii Betlejemskiego Światła Pokoju, w zmieniających się warunkach politycznych, nigdy nie zdarzyło się by Światło nie wyruszyło z Betlejem w swoją drogę. To czyni ze Światła znak pokoju, poświadczenie wzajemnego zrozumienia i symbol pojednania między narodami.
W 2024 roku Betlejemskie Światło Pokoju rozpoczęło swoją podróż po świecie z Christkindl w Górnej Austrii, partnerskiego miasta Betlejem, ponieważ niemożliwe było przywiezienie płomienia bezpośrednio z Groty Narodzenia Jezusa w Betlejem. Mimo to tradycja przekazywania Światła, zapoczątkowana w 1986 roku jest kontynuowana i faktycznie, również w tym roku pochodzi ono z Groty Narodzenia Pańskiego, bo było ono przechowywane przez skautów z Austrii przez cały rok.
Harcerze niosąc lampiony ze Światłem do parafii, szkół, szpitali, urzędów i domów, dzielą się radosną nowiną i krzewią największe uniwersalne wartości braterstwa i pokoju.
Co sprawia, że harcerstwo wciąż przyciąga młodych ludzi w dobie smartfonów i mediów społecznościowych? Czy Wasze działania musiały się dostosować do współczesnych realiów, by pozostać atrakcyjnymi dla młodzieży?
Myślę, że jedną z tych najcenniejszych, trudnych do zastąpienia czymkolwiek innym rzeczy jest w harcerstwie wspólnotowość. To poczucie jedności, przynależności do małych grup rówieśniczych – zastępów, drużyn, gromad, szczepów, w których budują się prawdziwe przyjaźnie. Kilka dni temu odbyła się nasza wigilia instruktorska – pojawili się na niej ludzie z całej Polski, instruktorzy, którzy studiują, bądź żyją w Poznaniu, Bydgoszczy, Trójmieście, Warszawie, Łodzi i wielu innych zakątkach naszego kraju. Założyli mundury i pokonali wiele kilometrów, by zobaczyć się ze swoimi harcerskimi przyjaciółmi, by spędzić z nimi czas, wspominając te wszystkie przygody, których doświadczyli w tym roku i latach poprzednich.
Kutnowskie harcerstwo liczy sobie około 320 harcerzy i instruktorów – przyjaciół, kolegów, znajomych, druhów! Ludzi, z którymi dzielimy mnóstwo przygód i emocji. Kolejną przyciągającą rzeczą są przygody właśnie! Nasza harcerska metoda, choć oparta na wieloletnich fundamentach i wartościach, jest dostosowywana do realiów tu i teraz. Przykładamy ogromną wagę do atrakcyjności naszego programu, który oferujemy naszym harcerzom. Staramy się rozpoznawać ich potrzeby, stojące przed nimi wyzwania i obserwować zmiany, które zachodzą w naszym społeczeństwie, tak by móc świadomie na nie odpowiadać – zgodnie z duchem naszych harcerskich wartości. Więc tak, nasze działania dostosowujemy do współczesnych realiów.
Każdy z nas ma dostęp do smartfonów i mediów społecznościowych – nie demonizujemy ich, są częścią naszej rzeczywistości i niosą za sobą zarówno wiele szans jak i zagrożeń. Uczymy jednak naszych harcerzy tego, by zachować w życiu właściwy balans, oferujemy im przestrzeń do budowania relacji, zdobywania nowych umiejętności w tym umiejętności korzystania z tego, co przynoszą nowe technologie tak, by stały się dla nich narzędziem, a nie kulą u nogi w ich społecznym, zawodowym i dorosłym życiu. Po za tym, cóż… w lesie zdarza się, że brakuje zasięgu!
Hufiec Kutno bardzo mocno angażuje się w Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy i organizujecie w Kutnie to wydarzenie. Jakie plany na najbliższy finał WOŚP?
Cóż na to pytanie, wyczerpującą odpowiedź będzie w stanie udzielić Izabella Filipowicz-Stępniak, która to od lat jest główną organizatorką wydarzenia. To ona odpowiada za program i wszystko to, co dzieje się w ramach wydarzenia. Nasi harcerze co roku uczestniczą w WOŚP, zarówno zbierając fundusze do puszek, jak i organizując elementy programu, a nasz Hufiec jako jednostka organizacyjna, wspiera organizację finału pod kątem formalnym.
Jakie są Pana marzenia i plany związane z rozwojem Hufca Kutno? Czy są jakieś projekty lub cele, które chciałby Pan zrealizować w najbliższej przyszłości?
Och, cóż – mógłbym tu mówić godzinami! Zacznę może od tego, o czym myślimy już dziś, a więc o Harcerskiej Akcji Letniej 2025, którą w tym roku organizujemy na bardzo dużą skalę, i która to w zamyśle ma zebrać naszych harcerzy na jednym, wspólnym obozie.
Oczywistym marzeniem jest to by było nas, harcerzy coraz więcej! By nasze harcerskie wartości trafiały do wszystkich tych, którzy poszukują w życiu przygody, poczucia wspólnotowości i nowych umiejętności. Chcemy być wspólnotą młodzieżową, w której każdy odnajdzie przestrzeń do zdobywania nowych umiejętności, kompetencji i budowania relacji. To duże wyzwanie, które wymaga wielu instruktorów, wychowawców, zwłaszcza tych, którzy są tu, na miejscu a ich życie związane jest z Kutnem. Dlatego zachęcamy, każdego kto dawno, dawno temu odwiesił swój harcerski mundur do szafy, by zastanowił się nad przymierzeniem go ponownie! W końcu wszyscy byliśmy harcerzami, jak głosi nazwa jednej z kultowych rockowych kapel! Zachęcamy do tego też tych, którzy nigdy nie mieli okazji by zaznać tej przygody a wierzcie mi, nie ma takiego wieku, w którym nie warto byłoby spróbować – choć jesteśmy organizacją młodzieżową, nasze środowisko skupia instruktorów w każdym wieku. Chcielibyśmy nawiązywać kolejne współprace z lokalnymi partnerami i organizacjami, by wspólnymi siłami realizować idee Roberta Baden-Powella, a więc by zostawić ten świat choć trochę lepszym niż go zastaliśmy.
Na koniec, marzenie najważniejsze, a więc to by nasz hufiec był przestrzenią dla młodych, która oferuje możliwości i narzędzia do realizacji ich projektów, celów i marzeń właśnie. To pomysły, projekty i przygody naszej młodzieży są tym na czym harcerstwo polega a moim największym marzeniem jest to by nasze środowisko oferowało im możliwości by po nie sięgać. Myślę, że taką przestrzenią już jesteśmy, a wszyscy członkowie komendy i instruktorzy, dokładają wielu starań by Hufiec ZHP Kutno, mógł oferować z każdym rokiem coraz więcej!