W ciągu tygodnia do trzech musimy się liczyć ze wzrostem liczby zakażeń; jeden ze scenariuszy zakłada, że apogeum epidemii nastąpi w najbliższym tygodniu – powiedział w niedzielę minister zdrowia Adam Niedzielski.
Szef MZ pytany w TVP INFO o bieżącą sytuację epidemiczną w kraju przyznał, że w ciągu tygodnia do trzech musimy się liczyć ze wzrostem liczby zakażeń.
Wskazał, że jeden ze scenariuszy przewiduje apogeum epidemii nastąpi w najbliższym tygodniu. Wtedy – jak dodał – należy spodziewać się średnio 25 tys. przypadków dziennie.
„Jest jeszcze gorszy scenariusz, który przewiduje, że te wzrosty będą o dwa tygodnie dłuższe i wtedy dopiero na początku grudnia będziemy mieli apogeum i ono będzie na wyższym poziomie, około 30-35 tysięcy (przypadków)” – powiedział Niedzielski.
Pytany o prognozy dotyczące okresu Świąt Bożego Narodzenia, zaznaczył, że według najbardziej prawdopodobnego scenariusza, w okresie przedświątecznym liczba zachorowań zacznie maleć.
Minister zapewnił, że na razie sytuacja w szpitalach jest stabilna. „To, że mamy informacje, że zajętość (miejsc) wynosi 80 procent, to nie jest zła informacja. To znaczy, że wojewodowie, dla których wielkie ukłony za ogromny wysiłek w czasie pandemii, po prostu dobrze zarządzają” – ocenił Niedzielski.
Pytany, czy Polsce grozi wprowadzenie lockdownu, tak jak ma to miejsce w Austrii, podkreślił, że jest to bardzo trudna decyzja. Zwrócił uwagę na skalę protestów, która pojawia się w Holandii lub Austrii. „To są naprawdę bardzo poważne reakcje społeczne, z którymi również trzeba się liczyć” – powiedział.
Dodał, przy podejmowaniu decyzji o dodatkowych obostrzeniach trzeba brać pod uwagę wiele czynników, np. opinie ekspertów medycznych i ocenę sytuacji społecznej. „Patrząc na specyfikę Polski wydaje się, że kolejne ruchy restrykcyjne nie miałyby dosyć dużej skuteczności, czyli ta wartość dodana, byłaby raczej mała. Natomiast koszty społeczne na pewno byłyby duże. I nie mówię tutaj tylko o reakcji, ale także o tym, że każda restrykcja oznacza ograniczenie życia gospodarczego, społecznego. To też ma bardzo realne koszty” – zaznaczył szef resortu zdrowia.
(PAP/Karolina Kropiwiec)