Władze miasta nie chcą zbudować w Kutnie schroniska dla zwierząt i uważają, że lepszym rozwiązaniem będzie wykorzystanie potencjału wolontariuszy. Do stanowiska prezydenta Kutna odnieśli się dziś lokalni działacze PiS-u, KO i Lewicy, którzy zorganizowali konferencję prasową.
Jakiś czas temu do prezydenta Kutna trafiła petycja złożona w sprawie utworzenia gminnego schroniska. Jak się okazuje, nie została ona jednak uwzględniona. Pełna treść petycji, a także odpowiedź prezydenta znajdują się pod artykułem.
Dziś w tej sprawie na Placu Piłsudskiego odbyła się konferencja prasowa, w której – ponad podziałami – wzięli udział działacze Prawa i Sprawiedliwości, Platformy Obywatelskiej i Lewicy.
– Miasto już we wrześniu zapowiedziało zmianę polityki wobec bezdomnych zwierząt, a mianowicie współpracy z domami tymczasowymi. Jednakże do chwili obecnej nie znamy szczegółów i nic w tej sprawie jeszcze się nie dzieje. Widzimy natomiast jeden problem w tej sprawie. Zgodnie ze statystykami większość, zdecydowana większość psów, które przebywają w tym momencie z terenu miasta Kutno, to psy, które są tam już ponad 5 lat. Dla tych zwierząt to jest niestety dożywocie. I w odpowiedzi na zapytanie, które złożyłam w ostatnim czasie do magistratu, wynika, że te zwierzęta, które już są w schronisku mają nie być brane pod uwagę, jeśli chodzi o organizację dla nich domów tymczasowych – mówiła Ewa Rzymkowska, wiceprzewodnicząca Rady Miasta Kutno z Klubu Prawa i Sprawiedliwości.
Jak dodawała Rzymkowska, widzi ona problem dotyczący tego, że być może nie uda się znaleźć wystarczającej ilości domów tymczasowych.
– Jeśli chodzi o wsparcie ze strony Urzędu Miasta i tutaj widzimy niestety problem w tym, że te zwierzęta jednak pozostaną w schronisku. Widzimy kolejny problem: co jeśli nie uda nam się tych domów tymczasowych w takiej ilości znaleźć, w jakiej by tego potrzebowały te zwierzęta? A jak wiemy zwierząt bezdomnych jest niestety bardzo dużo. Coraz to nowe zwierzęta, a zwłaszcza jeśli chodzi o koty, pojawiają się niestety, co zresztą widać po wpisach na portalach społecznościowych. Co chwila dosłownie jacyś wolontariusze proszą o przygarnięcie psów i społeczeństwo organizuje się w zasadzie w tych sprawach we własnym zakresie. Także oczekujemy tutaj rozwiązania tej sprawy i zobaczymy jaki będzie dalszy los – dodawała Rzymkowska.
Robert Stępniewski, miejski radny z Prawa i Sprawiedliwości, z kolei uważa, że „nie ma dobrej woli ze strony urzędników”.
– Jak wiemy, w tamtym roku jak się zrobił duży szum odnośnie Wojcieszek, to miasto na swojej stronie wystawiało zdjęcia, ale to było miesiąc, dwa i się skończyło. Czyli to było na pokaz. Z drugiej strony proszę państwa, w tamtym roku również była interwencja w jednym z mieszkań, gdzie zwierzęta były zabrane. Mieszkanie było wyczyszczone, opuszczone i zwierzęta trafiły do wójta. Co się okazuje? Że w mojej interpelacji dostałem odpowiedź taką, że zwierzęta zostaną przekazane do adopcji, a tu się okazuje, że połowę zwierząt wróciło do tej pani z powrotem. I teraz miasto ma wielki problem, żeby w ogóle wejść i skontrolować to mieszkanie. Więc jak może sobie miasto poradzić z ze schroniskiem, jak z jednym z mieszkań sobie nie może poradzić? Tutaj po prostu nie ma woli, nie ma chęci ze strony urzędników, żeby ten problem rozwiązać – mówił Stępniewski.
Patryk Barański, lokalny działacz z Koalicji Obywatelskiej nawiązując do schroniska w Wojtyszkach mówił, że „mamy do czynienia z kuriozalną sytuacją”.
– Jak Państwo wiecie, kilka miesięcy temu nastąpiło za pomocą prokuratury zabranie kilkunastu zwierząt ze schroniska, albo i też z pomocą fundacji. Miasto doskonale zdaje sobie z tego sprawę i na ten temat posiada wiedzę. Natomiast nic w tym zakresie nie robi. To trzeba zaznaczyć cały czas, że postępowanie w prokuraturze nadal trwa. Jest to postępowanie wyjaśniające. Nie znamy jeszcze tutaj pewnych zawisłości odnośnie tego postępowania, ale tak jak powiedziałem, miasto na ten temat wiedzę ma, nic nie robi. I pozostaje tutaj jedno pytanie czy miasto zabierze te psy, które już są w Wojtyszkach i należą oczywiście tutaj do mieszkańców Kutna, które są odłowione z terenu z terenu Kutna? My na pewno nie odpuścimy sprawy. Ja teraz tak się zastanawiam, że prawdopodobnie poinformujemy jeszcze o tych wszystkich dokonaniach i o odrzuceniu tej petycji przez Prezydenta Miasta Kutna, panią przewodniczącą sejmowej komisji, to jest Parlamentarny Zespół do Spraw Zwierząt, która też została poinformowana od samego początku przebiegu tej sprawy – mówił Barański.
Sebastian Walczak z Lewicy na początku swojego przemówienia zacytował jeden z komentarzy, który pojawił się pod jego wpisem w mediach społecznościowych.
„Zaprośmy ich do „Czterech Łap”, niech spojrzą w oczy Saszy. Już widzę opiekę nad nim Wojtaszka. Nie byłoby już Saszy. Niech karmią kociaki z butelki, niech pójdą codziennie i poświęcą kilka godzin swojego prywatnego czasu na sprzątanie, karmienie, podawanie leków. Wtedy może zobaczymy, jak to wygląda. A potem niech jadą do Wojtaszek i porównują warunki opieki. Na koniec niech każdy pomagający policzy, ile prywatnych pieniędzy poszło na pomoc zwierzakom. Tak, każdy z nas robi to dobrowolnie, z dobrego serca. Ale łatwiej byłoby, gdyby za miedzą było schronisko, które odpowiednio zajmuje się zwierzakami. Myślę, że znalazłoby się wielu wolontariuszy do pomocy” – oto treść cytowanego komentarza.
– Moim zdaniem w tym momencie na już, a właściwie na wczoraj, to trzeba zrobić kilka czynności tak naprawdę. Po pierwsze i to jest coś, co powinniśmy zrobić na wczoraj, to jest zadbać o porządną edukację w Kutnie oraz we współpracy z gminami i miastami z naszego powiatu oraz z powiatem powinniśmy zadbać o o edukację ludzi najmłodszych, tak żeby wiedzieli, że wychodzący na dwór wypuszczany kot to nie jest szczęśliwy kot. Tak żeby wiedzieli, że kastracja psów i suczek to nie jest ich kaleczenie. Tak żeby nauczyli się podstaw tego jak zajmować się zwierzętami, żeby nie rodziły się niepotrzebne pieski i kotki, które potem będą wyrzucane na targowicy w Kutnie – mówił Walczak.
Przedstawiciel Lewicy podkreślił, że są także rzeczy, które „miasto robiło dobrze”.
– Tu też można powiedzieć o takich rzeczach, które robiło miasto dobrze. Na przykład o tym, że wspomogło „Cztery Łapy”, kiedy teraz znaleźli pieska i opłaciło to leczenie weterynarii. Tylko, że jednocześnie cztery łapy proszą o pomoc. Tutaj też zachęcam do wsparcia tych czterech łap. Jeżeli chodzi o dalszą opiekę nad tym pieskiem, który został zabrany, porzucał aby uczyć się porzucony na targowicy w Kutnie, bo miasto pokryło tylko część tych kosztów – dodawał Walczak.